sobota, 25 lutego 2012

Płetwa rekina, syczuański pieprz, Chiny i Brytyjka.



Państwo środka w XXI wieku wciąż stanowi jeden z najbardziej tajemniczych zakątków świata. Bezsporną winę za ten stan rzeczy ponosi odległość, specyfika kultury i oczywiście rewolucyjne pomysły inżynierii społecznej stosowane w praktyce.
Łamanie praw człowieka, Tybet, mundurki Mao, głód, szaleńczy militaryzm i Wielki Mur – to Chiny w oczach przeciętnego europejczyka naszych czasów. Generalnie wszystko jest w miarę jasne, choć po głębszym zastanowieniu niejednemu przyjdzie stwierdzić, że o Chinach i chińczykach wie w zasadzie bardzo mało.


Niewielki wyłom w wielkim murze stereotypów czyni wydana w zeszłym roku na naszym rodzimym rynku „Płetwa rekina i syczuański pieprz”.
Autorka książki Fuchsia Dunlop, jako pierwsza wśród zagranicznych przybyszów zdobyła tytuł kucharza Syczyańskiej Akademii Sztuki Kulinarnej, ponadto ma na swoim koncie dwie inne publikacje poświęcone chińskiej kuchni i nagrodę Brytyjskiego Stowarzyszenia Krytyków Kulinarnych dla „Kulinarnego dziennikarza 2006 roku”.  Najważniejsze jednak, że odnalazła idealny klucz do chińskiej kultury a każda strona jej pamiętnika zdaje się potwierdzać prawdziwość twierdzenia, że droga do serca prowadzi przez żołądek.
Wspomnienia młodej, ciekawej świata Brytyjki, która jako stypendystka w latach 90-tych rozpoczęła przygodę z chińską kulturą, opisują państwo środka w sposób daleki od obrazów serwowanych w codziennych serwisach informacyjnych. Kolejne strony książki odsłaniają jaskrawy, jarmarczny zgiełk codzienności, którego nie pogrzebały dziesięciolecia totalitarnej szarzyzny i dzikie uprzemysłowienie. Dzięki uprzejmości, wnikliwej ciekawości i determinacji, jaką wykazała panna Dunlop oprócz regionalnych przysmaków, mimochodem poznajemy kulturę i zmiany, jakie przeszedł ten ogromny kraj na przełomie wieków. Zanurzając się w lekturze „Płetwy rekina…” zakradamy się do Chin kuchennymi drzwiami i lepiej żebyśmy byli na to przygotowani.

Sięgając po tę książkę powinniśmy pamiętać o jednej zasadniczej kwestii – pełny żołądek podstawą sukcesu. Mimo, że niektóre ze wspomnień kulinarnych nieco łagodzą apetyt – takie np. pies, uchowce, kacze języki, sfermentowane jaja… to większość opisów może spowodować intensywny ślinotok: ostry makaron dandan, wieprzowina duszona w czerwonym sosie (ulubione danie przewodniczącego Mao), pierożki noworoczne, czy bakłażany o rybnym aromacie (które nie mają nic wspólnego z rybą). Nieczęsto książki działają na zmysły aż tak intensywnie. Oprócz budzących apetyt opisów dowiemy się jak na nasze doznania wpływa równowaga smaków, ile jest stopni „gumowatości” i jak wiele sposobów smażenia na woku, czy które potrawy najlepiej zaradzą epidemii SARS. Ostatecznie sami możemy spróbować swoich sił wykorzystując przepisy, którymi autorka dzieli się na końcu każdego rozdziału.

Podsumowując: książka gwarantuje kilka bardzo orzeźwiających doświadczeń, wśród których zdecydowanie wyróżnia się zdziwienie. Wzmaga apetyt i wbrew polityce budzi pachnący ostrymi przyprawami etos tajemniczego i odległego orientu.

Fuchsia Dunlop.
Płetwa rekina i syczuański pieprz.
Słodko-kwaśny pamiętnik kulinarny z Chin.
Świat Książki, Warszawa 2011