Państwo środka w
XXI wieku wciąż stanowi jeden z najbardziej tajemniczych zakątków świata.
Bezsporną winę za ten stan rzeczy ponosi odległość, specyfika kultury i oczywiście
rewolucyjne pomysły inżynierii społecznej stosowane w praktyce.
Łamanie praw człowieka, Tybet, mundurki
Mao, głód, szaleńczy militaryzm i Wielki Mur – to Chiny w oczach przeciętnego
europejczyka naszych czasów. Generalnie wszystko jest w miarę jasne, choć po
głębszym zastanowieniu niejednemu przyjdzie stwierdzić, że o Chinach i
chińczykach wie w zasadzie bardzo mało.
Niewielki wyłom w wielkim murze
stereotypów czyni wydana w zeszłym roku na naszym rodzimym rynku „Płetwa rekina i syczuański pieprz”.
Autorka książki Fuchsia Dunlop, jako
pierwsza wśród zagranicznych przybyszów zdobyła tytuł kucharza Syczyańskiej
Akademii Sztuki Kulinarnej, ponadto ma na swoim koncie dwie inne publikacje
poświęcone chińskiej kuchni i nagrodę Brytyjskiego Stowarzyszenia Krytyków
Kulinarnych dla „Kulinarnego dziennikarza 2006 roku”. Najważniejsze jednak, że odnalazła idealny
klucz do chińskiej kultury a każda strona jej pamiętnika zdaje się potwierdzać
prawdziwość twierdzenia, że droga do serca prowadzi przez żołądek.
Wspomnienia młodej, ciekawej świata
Brytyjki, która jako stypendystka w latach 90-tych rozpoczęła przygodę z
chińską kulturą, opisują państwo środka w sposób daleki od obrazów serwowanych
w codziennych serwisach informacyjnych. Kolejne strony książki odsłaniają
jaskrawy, jarmarczny zgiełk codzienności, którego nie pogrzebały dziesięciolecia
totalitarnej szarzyzny i dzikie uprzemysłowienie. Dzięki uprzejmości, wnikliwej
ciekawości i determinacji, jaką wykazała panna Dunlop oprócz regionalnych
przysmaków, mimochodem poznajemy kulturę i zmiany, jakie przeszedł ten ogromny
kraj na przełomie wieków. Zanurzając się w lekturze „Płetwy rekina…” zakradamy się
do Chin kuchennymi drzwiami i lepiej żebyśmy byli na to przygotowani.
Sięgając po tę książkę powinniśmy
pamiętać o jednej zasadniczej kwestii – pełny żołądek podstawą sukcesu. Mimo,
że niektóre ze wspomnień kulinarnych nieco łagodzą apetyt – takie np. pies, uchowce,
kacze języki, sfermentowane jaja… to większość opisów może spowodować
intensywny ślinotok: ostry makaron dandan, wieprzowina duszona w czerwonym
sosie (ulubione danie przewodniczącego Mao), pierożki noworoczne, czy bakłażany
o rybnym aromacie (które nie mają nic wspólnego z rybą). Nieczęsto książki
działają na zmysły aż tak intensywnie. Oprócz budzących apetyt opisów dowiemy
się jak na nasze doznania wpływa równowaga smaków, ile jest stopni
„gumowatości” i jak wiele sposobów smażenia na woku, czy które potrawy
najlepiej zaradzą epidemii SARS. Ostatecznie sami możemy spróbować swoich sił
wykorzystując przepisy, którymi autorka dzieli się na końcu każdego rozdziału.
Podsumowując: książka gwarantuje kilka
bardzo orzeźwiających doświadczeń, wśród których zdecydowanie wyróżnia się
zdziwienie. Wzmaga apetyt i wbrew polityce budzi pachnący ostrymi przyprawami
etos tajemniczego i odległego orientu.
Fuchsia Dunlop.
Płetwa rekina i syczuański pieprz.
Słodko-kwaśny pamiętnik kulinarny z Chin.
Świat Książki, Warszawa 2011